TATRY z Regionem IPA Bytom

Wyprawy górskie to sposób, jaki znaleźli policjanci z Bytomia na spędzanie wolnego czasu, odreagowanie po służbie i integrację swojego środowiska. Grupa mundurowych i cywilów, związana z Międzynarodowym Stowarzyszeniem Policji IPA, postanowiła sprawdzić swoją sprawność fizyczną. Zorganizowali wyjazd w góry, aby zdobyć najwyższy szczyt Tatr Zachodnich – Bystra 2248 m.

Bytomscy stróże prawa oraz pracownicy cywilni, związani z Regionem IPA Bytom Śląskiej Grupy Wojewódzkiej IPA, postanowili ciekawie i z pożytkiem wykorzystać wolny weekend. Każdy z nich ma różne pasje i zainteresowania. Poza służbą uprawiają różne sporty, odwiedzają siłownie lub trenują sztuki walki. Tym razem postanowili sprawdzić swoją sprawność fizyczną w inny sposób. Zorganizowali wyjazd w góry, a ich celem było zdobycie najwyższego szczytu Tatr Zachodnich – Bystra 2248 m.

W wyjeździe wzięło udział 10 osób. Na zgrupowanie wyprawy wybrano schronisko w Dolinie Chochołowskiej. Wędrówkę pieszo rozpoczęliśmy od Siwej Polany ok godz. 15.00. Po 2 godzinach z załadowanymi plecakami dotarliśmy do schroniska. Tam czekał na nas zarezerwowany pokój. Wieczorem omawialiśmy plan wędrówki na następny dzień. Mimo kiepskiej prognozy meteorologicznej przywitała nas słoneczna pogoda. Następnego dnia okazało się, że jeden z naszych kolegów zrezygnował ze wspinaczki. Po godzinie 9.00 ruszamy na szlak. Kierujemy się Doliną Starorobociańską na Siwą Przełęcz. Czarny szlak nie wyglądał optymistycznie. Około 12.00 w 7 osób meldujemy się na Siwej Przełęczy – 1812 m. Dwóch z naszych towarzyszy zawróciło. Po krótkim odpoczynku i zebraniu sił w 5 ruszamy na najwyższy szczyt Tatr Zachodnich – Bystra 2248 m, który znajduje się po Słowackiej stronie tatr. Dwóch kolegów ze względu na kontuzję jednego z nich ruszyło w kierunku Starorobociańskiego Wierchu aby dotrzeć do schroniska. Dla pozostałych czekała najtrudniejsza część wyprawy. Podejście prawie 300 m n.p.m. w z wyż po stromym stoku góry. Piątka z nas mimo ciężkiego wysiłku dotarła do celu podróży ok godziny 14.00. Na zmęczonych długim i mozolnym wspinaniem się czekał przepiękny i niewiarygodny widok na tatry. Niestety, trochę zakłócony panującymi warunkami atmosferycznymi i okalającymi góry chmurami. Po pamiątkowych zdjęciach i zabraniu sił, czekał wszystkich równie męczący powrót. Poprzez Błyszcz – 2159 m kierowaliśmy się na Starorobociański Wierch – 2172 m. Okazał się on ostatnim z mozolnych i męczących podejść. Teraz wiedzieliśmy, że będzie już z górki. Tylko co gorsze? Mozolne i wymagające ogromnego wysiłku podejście czy szybsze ale bardziej niebezpieczne i równie męczące zejście? To pytanie pozostawimy bez odpowiedzi aby każdy przemierzający góry mógł to sam ocenić. Kolejno kierujemy się na Kończysty Wierch – 2002 m, gdzie w oddali nad szczytem Wołowiec – 2064 zebrały się czarne chmury z których zagrzmiało złowrogą burzą. Przyspieszyliśmy kroku aby ewentualne załamanie pogody zostawić daleko za sobą. Przy Trzydniowiańskim Wierchu rozpoczęliśmy strome zejście Doliną Jarząbczą aby Szlakiem Papieskim dotrzeć do schroniska w Dolinie Chochołowskiej ok godziny 19.00. Całej naszej piątce udało się zakończyć trasę bez kontuzji. Wyprawa trwała blisko 10 godzin, podczas których każdy z członków wyprawy musiał zmagać się z własnymi słabościami. Jednak wyraz zadowolenia i szczęścia na twarzy z osiągniętego celu był silniejszy niż zmęczenie i ból, towarzyszący tak męczącemu i wyczerpującemu zdobywaniu szczytu. Następnego dnia czekał na nas kolejny etap wyprawy. Przejście przez Iwanicką Przełęcz do schroniska w Dolinie Kościeliskiej. Ten cel osiągnęliśmy po 3 godzinach równie mozolnej i wyczerpującej wędrówki. Najtrudniejsze okazało się podejście na Iwanicką Przełęcz. Po krótki odpoczynku ruszyliśmy w kierunku ostatniego etapu wyprawy – Jaskini Mylnej. Uzbrojeni w latarki z plecakami w rękach wchodzimy w wąskie korytarze jaskini. Wnętrze okazało się znacznie chłodniejsze od temperatury na zewnątrz. Znaczna część jaskini była w wodzie. Wąskie i niskie korytarze wymagały od nas wręcz czołgania się po mokrych i ostrych krawędziach skał. Po około 30 minutach wychodzimy cało z jaskini. Jedynie nasze ubrania zamokły i wyglądaliśmy jak typowi grotołazi. Uśmiech na twarzach mówił wszystko. Był to już ostatni nasz wysiłek tej wyprawy. Po około godzinie dotarliśmy na parking, gdzie oczekiwali nasi pozostali towarzysze.
Organizatorzy ekspedycji już zapowiedzieli kolejne zdobywanie górskich szczytów.

Etykiety góry
Cron Job Starts