Wyjazd w rejony Beskidu Śląskiego

Wyprawy krajoznawcze połączone ze zwiedzaniem nowych miejsc to sposób, jaki znaleźli policjanci Regionu IPA Bytom na spędzanie wolnego czasu, odreagowanie po służbie i integrację swojego środowiska. Grupa mundurowych i cywilów, związana z Międzynarodowym Stowarzyszeniem Policji IPA, zorganizowała wyjazd w rejony Beskidu Śląskiego.

Region IPA Bytom to nie tylko, bytomscy stróże prawa oraz pracownicy cywilni i emeryci, to również mundurowi pełniący na co dzień służbę w województwie opolskim. Grupa wieloletnich przyjaciół postanowiła po raz kolejny ciekawie i z pożytkiem wykorzystać wolny weekend. Każdy z nich ma różne pasje i zainteresowania. Poza służbą uprawiają różne sporty, odwiedzają siłownie, biegają lub trenują sztuki walki. Tym razem postanowili sprawdzić swoją sprawność fizyczną w inny sposób. Zorganizowali wyjazd w rejon Beskidu Śląskiego, a ich celem było zwiedzenie Cieszyna po stronie Polskiej i Czeskiej.
W wyjeździe wzięło udział 11 osób. Na zgrupowanie wyprawy wybrano pensjonat w miejscowości Rycerka Górna. Dzień wyjazdu wypadł w piątek rano więc drogę blisko 130 km pokonano w 2,5 godziny. Na miejscu omówiono plan sobotniego zwiedzania Cieszyna znajdującego się na granicy polsko-czeskiej oraz niedzielnego poznawania historii ziemi pszczyńskiej.
Następnego dania po śniadaniu zajęliśmy miejsca w naszych pojazdach i ruszyliśmy w kierunku Cieszyna. Po kilkudziesięciu minutach dotarliśmy do Wisły, gdzie postanowiliśmy zrobić przerwę na kawę i przepyszne lody w jednej z miejscowych lodziarni. Po krótkim odpoczynki oraz spacerze wracamy do samochodów i kierujemy się w dalsza drogę. W Cieszynie parkujemy w pobliżu mostu granicznego. Po przejściu nad rzeka Olzą wchodzimy w czeską część miasta. Spacerkiem przyglądamy się zabudowie uliczek, gdzie trafiamy na rynek przed urzędem miasta. Była już pora obiadowa więc postanowiliśmy posmakować miejscowej kuchni. Trafiamy do restauracji „Na Brandyse”, której historia sięga 1905 roku. Przepyszne potrawy połączone z niesamowitym czeskim piwem rozmarzyły wycieczkowiczów. Nikomu nie chciało się wychodzić z urokliwej restauracji. Bardzo dużym plusem jest możliwość płacenia złotówkami. Z pełnymi brzuchami postanawiamy wrócić do polskiej części Cieszyna. Ponownie przekraczamy mostem Olze i kierujemy się na wzgórze zamkowe. Tutaj dowiadujemy się, że początki Cieszyna sięgają IX wieku i związane są ze wzniesieniem na Wzgórzu Zamkowym grodu przez słowiańskie plemię Gołęszyców. Około 1220 roku nastąpiła lokacja miasta, a od ok. 1290 roku było ono stolicą samodzielnego księstwa cieszyńskiego. Prawdopodobnie w XI lub XII wieku na wzgórzu w miejscu dawnej pogańskiej świątyni poświęconej słowiańskiej bogini zimy — Marzannie, zbudowano rotundę. To właśnie jej wizerunek można zobaczyć na banknocie 20 zł. Rotunda p.w. św. Mikołaja i św. Wacława to jeden z najcenniejszych zabytków Śląska oraz jedna z najstarszych świątyń chrześcijańskich w Polsce. Składa się ona z nawy na planie koła oraz półkolistej apsydy i jest jednym z najlepiej zachowanych zabytków sztuki romańskiej w naszym kraju. Budowla jest niewielka, wchodząc jednak do środka, można poczuć jej majestat oraz setki lat, które upłynęły od momentu jej wybudowania. Kolejno kierujemy się w stronę starego miasta. Obecny tam Rynek pochodzi z końca XV wieku. Centralne miejsce zajmuje studnia z posągiem św. Floriana z 1777 roku. Miał on chronić miasto przed pożarami, które często je nawiedzały. To najładniejszy plac w Cieszynie otoczony kamienicami w stylu barokowo-klasycystycznym. Na zachodniej i wschodniej pierzei można także dostrzec pozostałości renesansowej zabudowy. Zwiedzanie starego miast nie mogło by się odbyć bez odwiedzin w jednej z miejscowych restauracji. Wybór przypadkowo padł na lokal „Pod Merkurym”. Jak się okazało był to traf w dziesiątkę, wszystkich z Nas zauroczył wystrój wnętrza, tak jakby czas się tam zatrzymał 100 lat temu. Zachodzące słońce nad Rynkiem uzmysłowiło Nam, że nadszedł czas powrotu, ponieważ w pensjonacie czekała na Nas przygotowywana wcześniej kolacja. Wieczorna impreza integracyjna pozwoliła zacieśnić więzy członków Regionu IPA Bytom.
W niedzielę około południa pożegnaliśmy gospodarza pensjonatu a następnie po przejechaniu ok 60 km dotarliśmy na parking przy pszczyńskim rynku. Piękna Pszczyńska Starówka zachowała tradycyjny, średniowieczny układ urbanistyczny. Centralnym placem jest oczywiście efektowny, rozległy Rynek otoczony starannie odrestaurowanymi kamieniczkami z XVIII i XIX wieku. Zabytkową zabudowę Rynku stanowią neorenesansowy Ratusz, przylegający do niego wspaniały kościół ewangelicki, budynek "Warty" z Bramą Wybrańców prowadzącą do zamku i stojący nieco za nimi kościół katolicki Wszystkich Świętych. Po przeciwnej stronie placu stoi dawna winiarnia. Rynek zdobią też elementy małej architektury oraz ciekawie przycięte platany. Zwiedziliśmy teren wokół zamku, którego powstanie szacuje się na XI-XII wiek. Na koniec postanowiliśmy odwiedzić Pokazową Zagrodę Żubrów usytuowaną w parku zamkowym. Powrót do samochodów prowadził ścieżką pośród drzew, gdzie natknęliśmy się na Cmentarz Wojenny „Pod Trzema Dębami” z czasów II Wojny Światowej, kiedy to we wrześniu 1939 roku wojska niemieckie zaatakowały na wszystkich frontach. Pod Pszczyną doszło do zaciętych walk podczas tzw. bitwy granicznej. Po początkowym polskim sukcesie, nadeszła klęska w bitwie pod Ćwiklicami. Zginęło kilkuset polskich żołnierzy z 6. Dywizji Piechoty Armii Kraków, którzy zostali pochowani w tymczasowych mogiłach. Po wkroczeniu do Pszczyny hitlerowcy rozstrzelali w parku zamkowym pojmanych harcerzy oraz powstańców śląskich. Po II wojnie światowej, już w 1945 roku ciała rozstrzelanych ekshumowano i przeniesiono na polanę „Trzy Dęby”. Po siedmiu latach spoczęli tu też żołnierze, którzy polegli pod Ćwiklicami. W 2009 roku teren uporządkowano, tworząc cmentarz wojenny „Pod Trzema Dębami”. W parku, niedaleko cmentarza odszukaliśmy zrekonstruowany, drewniany schron bojowy, taki sam, jaki służył wojsku polskiemu w 1939 roku. W ciszy i zadumie powróciliśmy do samochodów. Niestety weekendowy pobyt w Beskid Śląski minął szybko, zdążyliśmy skosztować posiłków serwowanych przez miejscowych szefów kuchni, zrobić pamiątkowe zdjęcia, chwilę odpocząć aby zebrać siły na drogę powrotną. Całej naszej wycieczce udało się zakończyć wyjazd bez kontuzji. Wieczorem dojechaliśmy do domów. Teraz czas pomyśleć nad kolejnym wyjazdem.

Cron Job Starts